Wojciech Smarzowski wciąga widza do remizy, gdzie rozpoczyna się „najważniejszy dzień” w życiu pary młodej – i natychmiast obnaża prowincjonalny rytuał jako festiwal hipokryzji. Bogaty biznesmen (Marian Dziędziel) chce zrobić olśniewające show, lecz kiedy stoły uginają się od wódki i schabowych, wypływają stare długi, ciemne interesy i małe przysługi „po znajomości”. Kamera, rozedrgana jak orkiestra przy trzecim secie disco-polo, prowadzi maraton zahaczający o groteskę, thriller i komedię omyłek. Smarzowski, portretując Polskę w miniaturze, szydzi z narodowych wad: prywaty, drobnej korupcji i przeświadczenia, że „jakoś to będzie”. A jednak wśród czarnego humoru pojawia się litość dla bohaterów, którzy w sukniach i garniturach próbują choć na chwilę uwierzyć, że wystawne menu przykryje ludzkie słabości.