Peryferiada 2024 – najpiękniejszy festiwal? Być może.
Czwarta edycja Peryferiady – Beskidzkiej Kanikuły Filmowej już za nami. Trudno powiedzieć, czy była „najlepsza”, bo magia tego festiwalu nie poddaje się klasyfikacjom. Ale jedno jest pewne – znowu wydarzyło się coś wyjątkowego.
Przez kilka sierpniowych dni i wieczorów Stary Sącz zamienił się w małe filmowe miasteczko. Wielki ekran pod chmurką, leżaki, ciepłe światło lamp, zapach kawy i rozmowy, które nie kończyły się po napisach końcowych. Powracający goście – jak Jan Jakub Kolski, Piotr Cyrwus czy Krzysztof Majchrzak – czuli się tu jak u siebie. Pojawili się także nowi twórcy, a każdy z nich wnosił coś unikalnego do tej naszej festiwalowej wspólnoty.
Publiczność – jak zawsze – okazała się wierna i odważna. Bo Peryferiada nie unika tematów trudnych. Pokazaliśmy m.in. subtelny i poruszający film „20 000 gatunków pszczół” oraz unikalną na skalę kraju „Dolinę cieni” – sprowadzoną specjalnie z zagranicy, z polskimi napisami przygotowanymi przez nasz zespół. Było to nasze pierwsze takie doświadczenie, ale – jak się okazało – warte każdego wysiłku.
Szczególną wartość miały spotkania z artystami. Nie tylko te sceniczne, ale i te nieformalne – przy wspólnym stole, na spacerze, w pasiece. To właśnie wtedy tworzyły się relacje, z których rodzi się to, co w Peryferiadzie najcenniejsze: poczucie bliskości i wspólnoty. Ten klimat udzielał się wszystkim – i widzom, i twórcom, i wolontariuszom.
Peryferiada zrodziła się z potrzeby – podczas pandemii, gdy brakowało kina, rozmowy, kontaktu. Dziś dojrzewa i rozkwita, nie tracąc swojego ducha. Nie ma tu czerwonych dywanów, ale są emocje. Nie ma blichtru, ale jest prawda. Dlatego wierzymy, że właśnie w Starym Sączu może bić jedno z filmowych serc Polski.
Dziękujemy wszystkim, którzy byli z nami – i tym, którzy już zapowiedzieli powrót w przyszłym roku. Bo choć festiwal się kończy, filmowe lato trwa nadal – w sercach, wspomnieniach i planach.