Robert Gliński portretuje Śląsk tuż po wygaszeniu kopalń: krainę familoków, hałd i ludzi, którzy nagle stali się „nadliczbowi”. Benek (Marcin Tyrol), świeżo zwolniony górnik, włóczy się bez celu, zbierając złom i pocztówki z dawnego życia. W jego szarą codzienność wkracza Luśka (Kinga Preis) — zadziorna dziewczyna marząca o ucieczce do Hamburga. Ich wspólna tułaczka po melinach, ogródkach działkowych i pustych szybikach zamienia się w kronikę rozpadu, ale i rodzącej się czułości. Gliński unika łatwej publicystyki: zamiast patosu stawia na surowy humor, nieporadne gesty i empatię wobec wykluczonych. Film przypomina, że godność da się ocalić nawet tam, gdzie szyby zarosły już trawą.